sobota, 31 sierpnia 2013

Niby pies - a każdy inny :) Paker

Paker jest bardzo odważny i ładnie zawsze przyjmuje pozę dominatora :) Jego najlepszym przyjacielem jest Olek (sprytnie wykorzystywał to jeszcze w czasach, gdy ciepło było im trudno utrzymać, a Olek ma masę). Jest wyjątkowo fotogeniczny i zawsze przyjmuje jakąś słodką pozę :)








A na koniec filmik o tym, że trzeba wyjątkowo dbać o szczeniaczki blue merle, żeby nie wyginęły - czarnulki wcinają, a merlaki zamiast jeść świrują i to z Pakerem na szczycie piramidy... Moje Championy ;)



piątek, 30 sierpnia 2013

Niby pies - a każdy inny :) Olek


Olek od zawsze lubi trzymać się z daleka od tej całej szarańczy - rodzeństwa, bo potrzebuje ODPOCZYNKU. Zajmuje się 3/4 dnia jedzeniem i spaniem. Ale teraz od paru dni pękamy ze śmiechu jak zaczyna biegać, bo skacze jak mała koza. Olek jako jedyny umie też prosić o głaskanie po brzuszku i jako jedyny nieustannie stęka... :) Jest bardzo spokojny i cierpliwie znosi podgryzanie, szczeka tylko przez sen.




Niby pies - a każdy inny :) Aleks

Aleks jest wielkim podrywaczem :) Ma w sobie masę uroku osobistego. Jest wieeelkim fanem machania ogonem, zielonych roślinek, które można tratować czy gryźć i wszelkiego rodzaju szmatek :) Jest wesoły, chętnie biega i gania za zabawką.






środa, 28 sierpnia 2013

Niby pies - a każdy inny :) Kolia

Znamy się już prawie 5 tygodni - to za mało, żeby wiedzieć wszystko, ale wystarczająco dużo, żeby zauważyć różnice :)

Kolia

Przybiega chętnie na zawołanie i bez wołania (co prawda nie tak szybko jak Miron, ale zaraz po nim). Chociaż jest dziewczynką znęca się nad swoimi większymi braćmi i jest w tym uparta (Olek, który służy im za maskotkę jest załamany jej uporem w wyrywaniu mu futerka... :) ). Jest ciekawska i jak tylko przejdę obok zadziera głowę do góry (co prawda nie tak szybko jak Miron, ale zaraz po nim ;) ) - nic się przed nią nie ukryje, musi po prostu MUSI powąchać kamerę i aparat (biegnie za nim do upadłego). Gdy bawię się z nią zabawką nie ma ochoty jej jeszcze łapać, ale gonić moje nogi i owszem...






środa, 21 sierpnia 2013

Piranie :)

Małym piraniom urosły ząbki...

Przyspieszyło to leczenie Odry z nadopiekuńczości i macierzyństwo nie jest już jej ulubionym zajęciem... :) Mniej więcej tak wygląda jej ucieczka z pokoju z piraniami:




Być może to już prawie ostatnie zdjęcia z karmienia ;): 







niedziela, 11 sierpnia 2013

Charakterki...

Nagrywałam sobie przypadkowy filmik, a tutaj nagrał się thriller - Olek opanował (trochę dzięki moim zabawom) łapanie za palec i szerokie otwieranie paszczy, więc postanowił przejść już na pokarm stały i okazało się, że rozwartość jego paszczy jest idealnie rozmiarowo zbieżna z obwodem głowy Pakerka... Na szczęście nie mógł patrzeć na to Fajer (wagowo zaraz po Olku) i była jadka! ;) Olek poniósł sromotną porażkę....

Kocham patrzeć na te małe potworki :) Od soboty wychodzą na "spacerniak" i to właśnie poza porodówką tak szaleją.


Wiązanka sentymentalna z okazji 2 urodzin :)



Trudno mi uwierzyć, że minęło dopiero 2 lata :) Od czasu kiedy Odra pojawiła się w naszym życiu same zmiany :) Już jest i po ślubie i po studiach, a pamiętam tak dobrze te nieprzespane przez nią noce i niepozdawane kolokwia... Prawie rozpad związku z nadmiaru obowiązków… Zawalony egzamin z hematologii przez  siedzenie do późnej nocy nad książkami (i bieganie co chwilka na siku przed blok) i wstawanie najpóźniej o 5:00, żeby mogła zobaczyć wschód słońca (to nic, że zimą wstaje później...). To było wszystko niesamowite :) Najlepsze, że ten oblany egzamin zdawałam dopiero w tym roku, a Odra jak nigdy uczyła się ze mną na łóżku z nosem w notatkach - BO DRĘCZYŁY JĄ WYRZUTY SUMIENIA!!! 

Wrodzone defekty fibrynogenu i nos Oderki współczującej mamusi...

Nie zapomnę też jej niesamowitych przygód…  Zamrażarka w naszym pokoiku miała trochę niebezpieczny kabel, zaizolowany milion razy przez Tomka, ale Odra lubiła sobie czasem zawrócić nim głowę i sprawdzić czy izolacja jest ok.  i kiedyś tak niesamowicie szybko zerwała się do biegu z okolic tego kabla, że byłam przekonana, że to w wyniku porażenia prądem i wystraszyłam się nie na żarty. Ale okazało się, że to współlokatorki otworzyły drzwi do swojego pokoju i nasz maluch, gdy tylko to usłyszał jak torpeda wpadł do nich na środek lokalu i załatwił swoją śmierdzącą potrzebę fizjologiczną………..
Myślałam, że spalę się ze wstydu, a z drugiej strony byłam dumna z Odry, że szanuje swoją i naszą przestrzeń życiową i podjęła tak radykalne, zdecydowane i szybkie kroki, żeby ocalić nas i powietrze.

Ze współlokatorką (dziewczyny miały święte nerwy ;) )

Już nie wspomnę, że o mało nie zabiła mi męża, bo ten poślizgnął się na stworzonej przez nią kałuży i ledwo co uniknął śmierci od uderzenia głową w krawędź biurka…
Nie zapomnę też co zrobiła z moim czyściutkim, wyprasowanym fartuchem na zajęcia, na których fartuch był najważniejszy dla prowadzącego…
Jak zakładałam już buty ściągnęła go z szafki (nigdy niczego nie ściągała z tej szafki ani później, ani wcześniej) i na moich oczach zsikała się na nim…….
Odra mści się za półgodzinną  traumę z wczesnego dzieciństwa
Śmieszne też było jej pierwsze spotkanie z dorosłym labradorem Tomka – uciekała tak, że zatrzymała się dopiero, gdy wlazła do łychy zabawkowej koparki naszego 4-letniego chrześniaka… A potem dzielnie udawała, że ten zaśliniony labrador nic ją nie obchodzi, ale tylko gdy wślizgnęła się pod alejkę z rozrośniętymi od dołu gałęziami, za gęstymi dla labradora. Potem się za to mściła...

Ale to było coś – codziennie na spacerze poznawaliśmy kogoś nowego (chociaż mieszkaliśmy tam długo, dopiero dzięki Odrze nawiązaliśmy kontakt z kimkolwiek) Ciągle mówili nam, że to sheltie i, że już siwiutki i u kresu życia :) I oczywiście my, że rasowy, a oni, że też mają takiego mieszańca, bo collie są tylko „rude” :) Było wesoło. 


Pierwsze spacery z naszym staruszkiem - mieszańcem shelti ;)
 











Jak ona wtedy szybko się wszystkiego uczyła za byle jaki smakołyk...


Codziennie uczyła się czegoś nowego i codziennie coś się w niej zmieniało. Wszystko, czego wtedy nie dopilnowaliśmy w niej zostało, wszystko czego wtedy ją nauczyliśmy też zostało :) Wyrosła nam na prawdziwego przyjaciela i obrońcę
Nie zbliżaj się do niego!!!! Ja pierwsza jestem w kolejce do przytulania!!!















Wyprowadzka z naszego pokoiku, po tylu latach - Odra już się w nim nie mieściła... :) Żeby nie było to sama wskoczyła na ten skrawek łózka, chyba po to, żebyśmy w tym nadmiarze rzeczy o niej nie zapomnieli... Mina też na to wskazuje... :)


 Żyj sto lat i dalej zmieniaj nam świat!!!!













500-lecie Podlasia - reprezentacja hodowli spłynęła...



Z okazji 2 urodzin Odry – członkowie ekipy Srebro Podlasia wybrali się na spływ kajakowy. Odra z racji matkowania musiała obejść się wyłącznie smakiem sernika  upieczonym z okazji urodzin.
Był to największy spływ kajakowy na Podlasiu – 500 kajaków z okazji 500 lecia województwa Podlaskiego. Jak zaczynać to z grubej rury – tak – to był nasz pierwszy spływ i dał nam trochę popalić. Pięć godzin pod wiatr – przepłynęliśmy prawie 30 km. Do pokonania mieliśmy odcinek z Drohiczyna do Granne.


Impreza była naprawdę fajnie zorganizowana dlatego tym bardziej cieszymy się że byliśmy tam jako reprezentanci regionu . 

Na starcie świeciło trochę słońce, ale kto by tam zakładał czapkę – wiał wiatr i nie czuło się tej słonecznej pogody. Potem aura się nieco popsuła, ale po tym jak zeszliśmy na brzeg – byliśmy koloru indiańskiego. Na wesele w przyszły weekend chyba przebiorę się w strój „Stary człowiek i morze’’ – nie z racji wodnej przygody którą właśnie przeżyliśmy, a bardziej skóry, która najprawdopodobniej zechce się odmłodzić.


Wracając do Odry – nasza młoda mama przybrała ostatnio zgrabną sylwetkę – po wyczesaniu ma teraz futrzaną miniówę. Jakie to dziwne uczucie kiedy klepiąc ją po zadzie – czuć zad – do tej pory była to włochata amortyzacja… 

środa, 7 sierpnia 2013

"Chodzenie"

Filmik nagrałam już 2 dni temu - teraz maluchom idzie znacznie lepiej, ale zdecydowanie pionierem w chodzeniu był i jest jeszcze Hrabia, a zaraz za nim w czołówce: Paker :) Najgorzej idzie Olkowi, no ale ten to ma co podnosić, bo mały nie jest...
Hrabia uczy Pakera chodzić:



piątek, 2 sierpnia 2013

Nasze maluchy skończyły tydzień - czas szybko z nimi płynie :)

Z okazji tego jubileuszu dziewczyny (Kolia i Aha) zabalowały - co zostało uwiecznione na filmiku - jesteśmy w szoku!!!! ;)



Część maluszków podwoiła już swoją masę - Paker, Aha i Miron. Reszcie naprawdę niewiele brakuje. Odra dalej świetnie się nimi opiekuje - jesteśmy z niej bardzo dumni :)

czwartek, 1 sierpnia 2013

Karmienie

        Oczywiście to nie są moje pierwsze "wychowane" szczeniaki, bo na wsi zawsze mieliśmy pieski, kotki, świnki i co tylko, ale pierwsze, które od przecięcia pępowiny rosną tuż pod moim okiem i są zawsze w zasięgu ręki z aparatem :) Czyli ogólnikowo spodziewałam się jakie będą, ale tak Odra jako szczeniak pozytywnie mnie zaskoczyła, tak teraz jej maluchy również... Spodziewałam się, że teraz będę siedzieć sobie spokojnie z kawką w ręku i podziwiać maluszki w wolnej chwili, bo w sumie non stop to nie ma po co, bo i tak niczego nie będą jeszcze potrafić i takie szczurki są nieciekawe i ciąąąąągle śpią.


Ale wcale tak nie jest! Codziennie uczą się nowych rzeczy, co prawda drobnych, ale to cieszy.
Potrafią szeroko ziewać, nie piszczą już jak je dotykamy, gdy podstawiam swój palec pod ich stópki, odpychają się. Mają już silne przednie łapki i mogą same utrzymać wysoko główkę (szczególnie Olek). Nie myślałam też, że potrafią tak mocno ciągnąć podłożony im palec - w związku z czym współczuję Odrze... Czasem połaskotane drapią się nieporadnie za uszkiem (Aha i Paker).
A już najśmieszniejsze są wydawane przez nie odgłosy... Pokój Odry i maluchów to nasza przyszła sypialnia (teraz pokój stoi przygotowany do generalnego remontu, więc nie ma w nim niczego niebezpiecznego), ale przez to ich odgłosy są dla mnie śmieszne podwójnie. Gdy rano schodzę na dół, zobaczyć jak Tomek przeżył z nimi nockę i słyszę ich skargi i rozpaczliwy płacz za mamą, która przyszła się ze mną przywitać - jakoś mimowolnie nasuwa mi się myśl, że jeszcze trochę i z tego samego pokoju echo będzie niosło ryk mojego dziecka... I wtedy współczuję Odrze 7-krotnie :) I poważnie zastanawiam się czy macierzyństwa nie odłożyć na czas późniejszy... :)
[W filmiku można na youtubie zmienić jakość obrazu]

 Czerwony już prawie doskonale opanował ssanie... (to ten z białą plamką na czole). Cały czas czekamy na jakieś propozycje tymczasowego imienia dla niego. Nie mamy może za wielu obserwatorów i komentujących, ale może ktoś się znajdzie :)
I na koniec moja mała Aha: